niedziela, 6 kwietnia 2014

Dylematy

Jest problem

„Nie ma pracy”, „bezrobocie” - to są pierwsze słowa, które ludzie wypowiadają mówiąc o Szydłowcu. Rzeczywiście, po chwili rozmowy, okazuje się, że młodzi „nie mają jak zarobić” i wyjeżdżają, „fabryki zlikwidowano i nie ma miejsc pracy”. Jest to główny problem, o którym wspominają mieszkańcy. Ba! Nie słyszałam o żadnym innym. Ma się wrażenie, że gdyby nie bezrobocie, to miejsce byłoby idealne. Ale jest to chyba też coś, przez co Szydłowczanie tworzą jedność, bo wspólne problemy łączą. Jednak moją uwagę od samego początku przykuwają piękne, wielkie, piętrowe domy i trwająca rewitalizacja miasta. To co słyszę, kłóci się z tym, co widzę. Biedy nie widać, więc gdzie ona jest? Myślę, że tak jak w powiedzeniu „nie oceniaj książki po okładce”, tak samo tutaj nie można stwierdzić, że skoro na pierwszy rzut oka jest pięknie, to znaczy, że ludziom żyje się tu dobrze.

****

Być może to wina pogody, ale na ulicach Szydłowca nie było dzisiaj widać prawie nikogo. Rozmowa z dwoma panami uświadomiła mi, że miasto jest uśpione. Może czeka tęsknie aż tchnie się w nie życie? Dominuje starsze pokolenie. A gdzie młodzi? Wyemigrowali, zarabiają na życie, żeby móc wrócić do Szydłowca i wieść godny byt. Gdzieś w tym systemie jest błąd, skoro, żeby móc tutaj żyć, trzeba najpierw wyjechać. Gdzieś jest błąd, skoro podchodząc do obcego człowieka, ja, mimo, że w żaden sposób nie zawiniłam, czuję się winna, że chcę o cokolwiek zapytać. Bo co ja mogę zmienić w ich życiu? Studentka etnologii, wchodząca z butami w czyjeś życie, przypominająca swoimi pytaniami o tym jak jest źle.
Maja Gursz

Weryfikacja


Teren jest weryfikacją własnych wyobrażeń na temat otaczającej nas rzeczywistości. Uwypukla stereotypy, którymi posługujemy się na co dzień jako ludzie, ale także jako antropolodzy. Zmusza nas do zwrócenia uwagi na sytuacje prozaiczne, praktykę dnia codziennego.
Idziemy więc do miejsca, które wcześniej upatrzyliśmy. Miejsca już jakoś zdefiniowanego, w pewien sposób określonego – przez nas, przez mieszkańców, przez innych obcych. Trafiamy tam i jesteśmy zdziwieni, zaskoczeni. Coś nam zgrzyta, nie pasuje do dobrze znanych widoków.
Ludzie są w innych miejscach niż nam się wydawało, że będą. Reagują inaczej niż byśmy się spodziewali. Dzieci biegają po podwórku – to nas jakoś uspokaja. Chwilę później dociera do nas, że to kolejna oczywistość wywiedziona wprost z naszego doświadczenia, że wcale nie musiało tak być.
Wniosek z dnia dzisiejszego jest taki, że trzeba wrócić do „terenowego mięsa”, czyli tego jak zachowują się ludzie, a nie jak my te zachowania sobie wyobrażamy. (Pseudo)intelektualne rozterki należy zostawić na później.

Mariusz Stasik

1 komentarz:

  1. https://www.facebook.com/4funsociety/photos/a.178003795588213.60115.176890359032890/2174852382570001/?type=1

    OdpowiedzUsuń