Szydłowców jest wiele – tak wiele jak wielu jest
mieszkańców. Ostatnio razem z kilkunastoma początkującymi
antropologami przybyło ich jeszcze kilka. Każdy widzi to miejsce
przez pryzmat własnego doświadczenia w zależności od spędzonych
tu lat, obserwowanych zmian, ludzi dookoła i tego, czego komu
potrzeba lub czego nie można już znieść. Czas, który minął od
ostatniego kładzenia kostki na Rynku zwiększa się proporcjonalnie
do poziomu zadowolenia z życia. Miasto się bawi, burmistrz o to
dba. Miasto pracuje, chociaż pracy nie ma. Miasto sobie radzi,
chociaż "nie jest dobrze". Miasto pamięta
braci-dziedziców, ale z trudem przypomina sobie o szydłowieckich
Żydach. Miasto dba o "swoją historię", ale nie wszyscy
są przekonani, że kirkut jest jej śladem. Pozostaje tylko pytanie,
czym (a może kim) w takim razie jest miasto? Miasto jest mitem.
Miasto, które znam jest opowieścią o mieście.
Dariusz Prusińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz