środa, 9 kwietnia 2014

Dyktafon na brzuchu

Chciałam napisać, że Szydłowiec jest jak cebula, że odkąd tu jesteśmy odkrywamy go warstwa po warstwie. Że to odkrywanie wymaga czasu, a wrażliwych doprowadza nawet do łez.
Chciałam napisać o tym jak trudno przychodzi mi zaczepić obcą osobę na ulicy proponując rozmowę o życiu w Szydłowcu, o rodzinnych tajemnicach, problemach drążących miasto. Chciałam wykazać, że pracujemy nad tym aby uwolnić się  od powierzchownego spojrzenia, od stereotypów nagłaśnianych w mediach, a powtarzanych przez samych mieszkańców. Owszem, trafiłam do środowiska osób aktywnych, kobiet (bo to głównie kobiety są i chyba może być to kolejny temat badań) działających na rzecz społeczności, artystek i twórczyń,  zostałam wyposażona w wiele ciekawych wydawnictw nt. Szydłowca, wypiłam mnóstwo herbaty w Faktorii, ale… Ale ciągle szukałam dalej. Szukałam takich miejsc, gdzie ludzie chętnie się zwierzają, wymieniają ploteczkami, komentują rzeczywistość. Może magiel, szewc, fryzjer? Tak, fryzjer to niezły trop, zdecydowałam wchodząc wczoraj do zakładu fryzjerskiego. Jeśli umówię się na wizytę – podcięcie włosów, farbowanie, to jest szansa, że w tzw. międzyczasie zbiorę co najmniej godzinny wywiad. I owszem, umówiłam się dziś na 9.00, ale… stchórzyłam. Przekalkulowałam wysokie koszty i wysokie ryzyko tego co stać się może – nieodwracalnie - moim włosom i zmieniłam taktykę. Kosmetyczka! Paznokcie odrastają szybciej niż włosy więc mogę je poświęcić dla antropologii!
Wyobraźcie sobie kosmetyczny fotel, na nim ja z włączonym dyktafonem na brzuchu, rączki posłusznie wyciągnięte i pani Jola, która piłuje i poleruje mi paznokcie opowiadając swobodnie o mieście, jego teraźniejszości i przeszłości. I chociaż nie zadaję jej pytań z kwestionariusza to ona intuicyjnie trafia ze swoją opowieścią w sedno! Efekt? Całkiem niezłe nagranie, które kończy się słowami:
- Wycieramy proszę panią dłonie do sucha, bo WODA to jest największym wrogiem kobiety (…) głupio brzmi, a jednak!
Gdyby nie następny wywiad, na który już byłam spóźniona, dałabym sobie nawet brwi wyskubać żeby dalej słuchać pani Joli!
A kiedy zrelaksowana opuszczałam gościnny salonik usłyszałam „pani jest takim wdzięcznym słuchaczem, nie przerywa pani i nie przeszkadza, człowiek się może wygadać, a nawet jakby jakąś zbrodnię popełnił to by się niechcący przyznał”


BoSz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz